Буковинська Полонія

Rodzina Krasowskich

Gdzieś w latach 1780-1790 na ziemie teraźniejszej Bukowiny przybyli młodzi chłopcy Pszybyszewski, Jakubowski, Szymański, Biniowski i Krasowski, a może było ich więcej... Osiedlili się nad rzeką Seret pod lasem. Przedstawiciele pierwszych polskich rodzin w Pance przetrwali do dnia dzisiejszego. Najwięcej jest rodzin Krasowskich... Ten fragment, jest wzięty z krótkiej pracy naukowo-badawczej Marii Melnyczuk i Jarosława Rusnak (mojego syna) „Społeczność Polska we wsi Panka” i świadczy o tym, skąd i jak moi przodkowie – Krasowscy mogli pojawić się w Pance. Trudno teraz wyrysować drzewo genealogiczne mojej rodziny od początku jej zamieszkania na terenach teraźniejszej Bukowiny. W rodzinnym albumie znalazłam zdjęcie najstarszego Krasowskiego – mojego pradziadka Michała, który może być dopiero wnukiem tego „pierwszego” Krasowskiego.

Michał Krasowski (mój pradziadek) ożenił się z Franciszką (nazwisko rodowe – nie znane), która była też Polką. Muszę zaznaczyć, że wybierać małżonka lub małżonkę „z Polaków„ i obowiązkowo „z Katolików” było niemal główną umową rodziny przez długie lata. Oni mieli trójkę dzieci – Karolinę (1916 r.ur.), Ludwika (1918 r.ur.) i Stanisława (1930 r.ur.)

W roku 1946 Ludwik Krasowski (mój dziadek) ożenił się ze Sztefanią Pszychowiecką (moją babcią).

Władysław, mój ojciec, jest najstarszy z ich siedmiorga dzieci, następnie – Jakub, Emilia, Julian, Michał, Antonina i Józef.

W roku 1970 moi rodzice Władysław Krasowski i Saweta (z domu Kaziuk) wzięli ślub w kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Czerniowcach. A w Pance odbyło się ich huczne wesele, na którym bawiła się cała rodzina.

Wśród najdroższych gości na weselu były dwie cioci – Maryncia i Julka (z domu Pszychowieckie).

Za rok urodziłam się ja, Olga Krasowska. Zostałam ochrzczona przez księdza Krajewskiego w tym samym świętym i majestatycznym kościele w Czerniowcach, do którego co niedzieli i w święta rodzice prowadzili mnie i moich młodszych braci – Wasyla i Pawła na msze święte i nabożeństwa.

Kościół był dla mnie też ośrodkiem polskości, uważnie wsłuchiwałam się w kazania księdza, które brzmiały z ambony w języku polskim. Starałam się zrozumieć to, o czym rozmawiali parafianie i krewni ojca pod kościołem...Wszystko niby rozumiałam, ale mówić poprawnie po polsku zaczęłam dopiero po studiach polonistycznych na WSP w Rzeszowie. Prezesem Obwodowego Towarzystwa Kultury Polskiej była wtedy pani Jadwiga Kuczabińska. To właśnie dzięki jej staraniom i dzięki rekomendacji pana Michała Klusyka, prezesa wiejskiego oddziału Polskiego Towarzystwa w Pance, zostałam skierowana najpierw na roczny kurs przygotowawczy, a po bardzo dobrym zdaniu egzaminów, dostałam się na studia. Po studiach, mając tytuł magistra filologii polskiej, wróciłam do rodzinnej wsi i zaczęłam pracę jako nauczycielka języka polskiego. Los się potoczył tak, że otrzymałam swoje drugie wyższe wykształcenie na Ukrainie, tym razem skończyłam anglicystykę na Wydziale Języków Obcych Narodowego Uniwersytetu im. J. Fedkowycza w Czerniowcach. Później były jeszcze różne kursy językowe i szkolenia, praca w szkole średniej w Pance i w Gimnazjum w Storozyńcu, w Szkółce Języka Polskiego i Letniej Szkole, działalność w Towarzystwie Kultury Polskiej i udział w konkursach i projektach. Były... i większość jest nadal. I dziś za wszystko dziękuję Panu Bogu. I chociaż już dawno założyłam swoją własną rodzinę i zmieniłam nazwisko, jednak charakter i przekonania Krasowskich pozostały we mnie chyba na zawsze.

Olga RUSNAK (KRASOWSKA).

w. Panka.

Super User

 

Публікація висловлює лише думки автора/авторів і не може ототожноватися з офіційною позицією Канцелярії Голови Ради Міністрів

stopka2023