(Ciąg z „Gazety Polskiej Bukowiny” Nr 207, czerwic 2024 r.)
TAK WIĘC RODZINNA idylia Kochanowskich wśród luksusowej górskiej przyrody Kimpolung zakończyła się w połowie lata 1885 roku, kiedy Jozef Kochanowski został mianowany na stanowisko doradcy władz powiatowych w stolicy Księstwa Bukowińskiego. I tak prawie cała rodzina, z wyjątkiem Mici, która była już wtedy zamężna, przeniosła się do Czerniowiec i zamieszkała we własnym nowym domu przy ulicy Neue Welt gasse 27 (ul. Nowy Świat, obecnie ul. Szewczenki 41).
Po raz pierwszy nazwa Nowy Świat (Neue Welt) pojawia się na planach miasta w połowie XIX wieku. W tamtym czasie modne było nadawanie ulicom nazw w taki sposób, aby podkreślać rozwój miasta, dlatego w niemal każdym większym mieście będącym częścią Cesarstwa Austro-Węgierskiego można znaleźć ulicę o podobnej nazwie. W momencie przybycia rodziny Kochanowskich ulica ta zaczęła się bardzo aktywnie rozwijać i wkrótce stała się jedną z najbardziej prestiżowych ulic Czerniowiec. Świadczy o tym lista tych osobistości - mieszkających tu naukowców, polityków i artystów, nauczycieli akademickich, gimnazjów, wysokich urzędników. Położony obok arystokratycznej ulicy Pańskiej (Herrengasse), obecnie ulicy Olgi Kobylańskiej, był znacznie spokojniejszy, bardziej odpowiedni do zamieszkania prywatnego.
OLGA KOBYLAŃSKA, jako osoba bardzo delikatna i wrażliwa, już od pierwszych lat pobytu w naszym mieście najbardziej ukochała ulicę Nowy Świat, na której zresztą mieszkała najdłużej i dobrze się tu czuła: „..kiedy szłam na twoją ulicę, było mi jaśniej…”. Przede wszystkim ze względu na tych, którzy byli jej bardzo bliscy, a przede wszystkim ze względu na rodzinę Kochanowskich. Do dziś można zobaczyć wiele willi, których dekoracja fasad świadczy o gustach, upodobaniach i zamożności ich właścicieli. Dziś ulica ta nosi imię Tarasa Szewczenki.
Do chwili obecnej nie ma informacji o tym, kto był architektem tej luksusowej willi. Jednak bardzo blisko, na tej ulicy, znajdowała się dawna wyższa przemysłowa szkoła państwowa nowo wybudowana w latach 1883-1884, której architektem i dyrektorem był profesor Jozef Leitzner. Kształcili się tu profesjonalni budowniczowie i architekci. Widać zatem, że zgodnie z ówczesnym zwyczajem ulicę zamieszkiwali nauczyciele, profesorowie tej szkoły oraz uczniowie – architekci i budowniczowie, dzięki czemu mieszkali blisko miejsca pracy.
Najbliżsi sąsiedzi rodziny byli ludźmi przedsiębiorczymi i zamożnymi. Sąsiadem z lewej strony, właścicielem domu, był przemysłowiec Jakub Hecht. Znani mieszkańcy Czerniowiec mieli własne mieszkania lub wynajmowali je w pobliżu: cesarsko-królewski starszy budowniczy, szef wydziału budowlanego rządu państwowego Anton Pawłowski i jego brat Adam Pawłowski, finansista państwa. Naprzeciwko znajdowały się prywatne rezydencje dużej rodziny finansistów i urzędników państwowych Nedwed. Profesor Gregori Halip ze Szkoły Rolniczej i profesor Eugen Botezat mieszkali po drugiej stronie ulicy.
Niewątpliwie w domach przy tej ulicy mieszkało godne towarzystwo, gdy Józef Kochanowski kupił dużą działkę pod budowę rezydencji dla swojej licznej rodziny. I choć na planie katastralnym Ludwiga Westa z 1888 roku widać tu dużą niezabudowaną działkę, to widać, że mapa została sporządzona znacznie wcześniej i budowa domu nie była wówczas jeszcze ukończona. Jednak z Księgi Spisu Ludności miasta Czerniowce co prawda już w 1890 roku wynika, że na ulicy Neuweltgasse 27, jak wówczas pisano, na działce, mieszka cała szczęśliwa rodzina Kochanowskich - właściciel domu urzędnik państwowy Józef Kochanowski, kochana żona Wiktoria Kochanowski, córki Augusta i Jadwiga, syn Wiktor. Odwiedzała ich także Micia z rodziną. Rodzina, jak na tamte czasy, była liczna i zamożna. Cała rodzina była rzymskokatolicka.
W DOKUMENCIE znajdują się nawet dwie pokojówki. Maria Sobol, wyznania greckokatolickiego, do której obowiązków należało gotowanie. Kolejna pokojówka - Anna Piotr, katoliczka, była pokojówką w rodzinie Kochanowskich. Oczywiste jest, że w rodzinie byli inni pomocnicy, bo aby utrzymać tak duże gospodarstwo domowe na właściwym poziomie, w tym stajnię, wszystko to wymagało pracy i troski.
I choć na tablicy pamiątkowej dziś widnieje informacja, że mieszkała tu artystka Augusta Kochanowska, niewątpliwie swoim talentem udało jej się wychwalać godne imię ojca. Należy podkreślić, że mieszkała tu cała rodzina Józefa Kochanowskiego, a wszyscy jej członkowie zasługują na naszą uwagę, wdzięczną pamięć i szacunek.
Już wtedy Willa Kochanowski wyróżniała się na tle sąsiednich domów, była bardzo wyrafinowana i luksusowa. I tak pan Józef Kochanowski, już wtedy szanowany urzędnik państwowy, wybudował dla swojej dość licznej rodziny piękną kamienicę. Nie szczędził na wydatkach, aby jego dom był nie tylko duży, ale i elegancki – elewacja została urządzona zgodnie z najnowszymi trendami mody w architekturze, wyróżniała się luksusowymi, eleganckimi elementami architektonicznymi na tle sąsiednich domów. Oczywiste jest, że wzięto pod uwagę upodobania dwóch dorosłych córek pana Kochanowskiego, które zajmowały się już zawodowo malarstwem i dobrze orientowały się w ówczesnej stylistyce architektonicznej.
Tak więc główna fasada willi Kochanowskich wychodzi na ulicę Szewczenki, a wydłużone skrzydło sięga do środka dziedzińca. Nawet dziś wymiary budynku, jeśli spojrzeć na plan, robią wrażenie: długość od strony ulicy Szewczenki wynosi 18,30 m, szerokość – 12, 20m; wysokość - 12,20 m. Całkowita powierzchnia lokalu 416,0 m2, kubatura zabudowy – 2733,0 m3 + 357,0 m3 (przybudówka). Powierzchnia podwórza wraz z domem zajmuje 0,976 ha.
I choć sama willa ma obecnie dość zmęczony wygląd, fasada nie uległa krytycznym zmianom, a jej styl architektoniczny można odczytać nawet z daleka.
Najciekawsza jest fasada budynku od strony ulicy Szewczenki, zbudowana w stylu historyzmu z elementami architektury barokowej. Zachowały się w nim resztki luksusu elementów architektonicznych, które zadziwiają nas do dziś.
Życie każdego z członków rodziny w stolicy Księstwa Bukowińskiego toczyło się własnym, znacznie szybszym tempem niż życie ustalone w Kimpolungu.
OJCIEC ZAJMOWAŁ wysokie i odpowiedzialne stanowisko, co wymagało od niego wiele czasu i wysiłku, a przez całe życie był człowiekiem bardzo sumiennym. Józef Kochanowski powrócił na stanowisko doradcy rządu w Czerniowcach, choć tę wysoką rangę urzędnika państwowego otrzymał w 1879 r. Tutaj znowu miał wiele ważnych zadań, które mimo wszystko przywykł bezbłędnie wykonywać. Od grudnia 1888 r. do marca 1892 r. pełnił funkcję przewodniczącego komisji terenowej Czerniowiec w stolicy powiatu. Pracował jako upoważniony przedstawiciel w powołanej przez Ministerstwo międzynarodowej komisji ds. przeglądu granicy Bukowiny z Rosją. Był przedstawicielem delegacji rządowej na wystawie państwowej w 1886 r. Od 1887 do 1890 był komisarzem stanowym Bukowińskiej Izby Przemysłowo-Handlowej, od 1887 przedstawicielem rządu w kurateli Muzeum Handlu Bukowińskiego, a od 1889 – przedstawicielem rządu w Radzie Rolniczej Państwowego Instytutu Oświatowego w Czerniowcach. Jako przedstawiciel szkoły administracyjno-ekonomicznej Jozef Kochanowski całkowicie poświęcił się swoim obowiązkom i dość szybko otrzymał znaczący awans. Wkrótce za tak wytrwałą i ofiarną pracę, w czerwcu 1891 r., Józef Kochanowski został wybrany na jedno z najwyższych stanowisk mianowanych przez cesarza - zastępcę cesarsko-królewskiego prezydenta Bukowiny. Warto wspomnieć o innej bardzo ważnej sprawie, w którą bez przesady zaangażowany był do ostatniego tchnienia aktywny Józef Kochanowski – otwarcie „Jubileuszowego Instytutu dla Niewidomych i Głuchych Cesarza Franciszka Józefa ” w Czerniowcach. Prawdopodobnie, powołując się na dane statystyczne, prowadził kampanię na wszystkich platformach i przekonywał władze o potrzebie utworzenia w Czerniowcach takiej specjalistycznej placówki medycznej dla chorych dzieci.
W wielu łamach współczesnych periodyków zachowały się wzmianki o mężu stanu Józefie Kochanowskim.
Cały trud tworzenia komfortu w domu spadł na ramiona pani Wiktorii Koсhanowskiej. Oczywiście pomogały jej w tym córki. Co prawda, dla sprawiedliwości trzeba powiedzieć, że w większym stopniu pomogła bardziej aktywna Jadwiga, bo krucha Augusta znajdowała się na fali sztuki wysokiej. W 1895 roku Olga Kobylańska bardzo często odwiedza panią Wiktorię Kochanowską, o czym pisze w listach do Augusty, która znajdowała się w Wiedniu: „Wolę być w domu twojej matki”, „Najczęściej chodzę do domu twojej matki”, „Twoja ukochana matka, całus w rękę”, „Jeden raz byłam z twoją mamą przez minutę i pytałam o ciebie…”
OPOWIADANIE z życia kobiety „Wyszła za mąż” powierzono pani Kochanowskiej do przeczytania. Kiedy Olga Kobylańska potrzebowała porozmawiać o Auguście, od której czekała na wieści z Wiednia, udawała się do pani Wiktorii, aby dowiedzieć się od niej o córce.
Dzieciństwo młodej Wiktora okazało się najbardziej beztroskie, miała wtedy 8 lat i poszła na naukę do tego samego gimnazjum, w którym uczył się jej ojciec - Pierwszego Cesarsko-Królewskiego Gimnazjum Państwowego miasta Czerniowce.
A siostry Augusta i Jadwiga miały okazję zająć się zawodowo malarstwem, które stało się ich życiowym powołaniem. W Czerniowcach, stolicy obwodu koronnego Bukowiny, chodziły na przedstawienia, koncerty, salony, zamawiały stroje.
Olga Kobylańska bardzo lubiła Augustę, którą zawsze nazywała bystrym aniołem. Do dziś zachował się jednak jedyny list pisarki do Jadwigi, w którym wyraźnie ją charakteryzuje. Chyba nie trzeba przypominać, że pani Olga komunikowała się z młodszą siostrą - Kochanowskich, z którą spędziła całe dzieciństwo i młodość.
Rola nauczyciela sztuk kreatywnych, takich jak rysunek czy muzyka, jest zawsze bardzo ważna. Zwykle wpływ mistrza jest zawsze odczuwalny w pracach uczniów. A skoro Józefa Kochanowskiego było stać na zatrudnienie dla swoich córek najlepszego nauczyciela, to został nim Tadeusz Popel. Dlatego Jadwiga i Augusta pierwsze lekcje rysunku pobierały u słynnego artysty Tadeusza Sulimy Popiela (1863–1913). Był wówczas najbardziej profesjonalnym artystą i nauczycielem w Czerniowcach. Był absolwentem krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych i w pełni ukształtował się pod wpływem szkoły wybitnych polskich mistrzów malarstwa historycznego, historiozofa Jana Matejki oraz artysty, teoretyka i historyka sztuki, nauczyciela Władysława Łuszczkiewicza (1828-1900), który był nauczycielem Matejki. Tadeusz Popel doskonalił swój talent także w Wiedniu i Monachium. Po tak błyskotliwej szkole europejskiej artysta-pedagog mieszkał we Lwowie i Krakowie, okresowo podróżował do Czerniowiec, malował obrazy historyczne, portrety i pejzaże.To artysta Tadeusz Sulima Popel był odpowiedzialny za zorganizowanie wystawy sztuki tak wspaniałego projektu, jak Wystawa Przemysłu i Rzemiosła, która odbyła się w Czerniowcach w 1886 roku. Wiadomo, że tak wielkie wydarzenie było przygotowane wcześniej. Zatem właśnie w chwili, gdy rodzina Kochanowskich przeprowadziła się do Czerniowiec, Tadeusz Popel pilnie pracował tutaj. Był młodym i bardzo wykształconym artystą europejskim.
JADWIGA KOCHANOWSKA, zawsze aktywna ze względu na swój charakter, nie stroniła od życia miasta i wyzwań swoich czasów. Tak, przez wiele lat zajmowała się działalnością charytatywną w ramach Austriackiego Towarzystwa Białego Krzyża (Österreichische Gesellschaft vom Weißen Kreuze). Była członkiem komisji tego towarzystwa, o czym świadczy gazeta „Bukowiner Nachrichte” z dnia 8 października 1889 r.
Czerniowce zawsze uważnie obserwowały życie stolicy, dlatego wszelkie dobre uczynki natychmiast znajdowały tu swoich patronów. Dlatego 13 października 1888 roku pod przewodnictwem namiestnika barona Aleksandra Wasylko von Sereckiego powstało Bukowińskie stowarzyszenie regionalne Austriackiego Towarzystwa Białego Krzyża, którego później jednomyślnie wybrano na jego prezesa. Założone w 1888 r., działało już w roku następnym, o czym informowały lokalne periodyki.
Jadwiga Kochanowska w wieku 22 lat wstąpiła także do szlacheckiego Towarzystwa Białego Krzyża w Czerniowcach. Kontynuowała swoją pracę w tym społeczeństwie nawet w trudnych, niepokojących i zimnych latach I wojny światowej. Z ważną misją Jadwiga Kochanowska nie raz odwiedzała także centralę w Wiedniu. Lokalna prasa okresowo informowała o aktywnym udziale Jadwigi Kochanowskiej w tym stowarzyszeniu. Przykładowo ta sama gazeta „Bukowiner Nachrichten” donosiła o wielkim balu miejskim, który był zorganizowany na najwyższym poziomie, a wszystkie datki z jej gospodarstwa zostały przekazane Towarzystwu Białego Krzyża. W skład komisji zasiadał najbardziej szanowany burmistrz Czerniowiec, Anton Kochanowski, przedstawiciele wszystkich najbogatszych rodzin,
m.in. Titingerów, Wasyłek i Hormuzaków. A wśród nich jest nazwisko panny Jadwigi Kochanowskiej.
Ważne jest, aby i dziś powstałe instytucje spełniały swój szczytny cel. Od wielu lat Biały Krzyż (Weißes Kreuz) oferuje bezpieczne placówki profilaktyczne dla osób starszych i samotnych w ramach usługi telefonu alarmowego do domu. Stowarzyszenie Państwowego Pogotowia Ratunkowego poszerza obecnie swoje usługi i prezentuje kompleksową koncepcję autonomicznego i bezpiecznego życia we własnych czterech ścianach i poza nimi.
Warto ten godny przykład przestudiować, przyjąć i wdrożyć, gdyż po tej wielkiej i okrutnej wojnie takiej pomocy będą potrzebowały tysiące żołnierzy broniących swojej ojczyzny przed moskalami.
JÓZEF KOCHANOWSKI, który przez całe życie tak gorliwie troszczył się o zdrowie zarówno dorosłych, jak i dzieci Bukowiny, po ciężkiej pracy zmarł w szczytowym okresie swojej aktywnej aktywności zawodowej. Do ostatniego tchnienia pracował dla dobra Bukowiny i Czerniowiec. Pod koniec 1892 r., kiedy urzędnik Kochanowski spieszył się do pracy, na rogu ulic Nowego Światu i Niżniopańskiej (Szewczenko i Ukraińskiej) nagle poczuł się chory. Na tak nieoczekiwane odejście doradcy rządu zareagowały wszystkie lokalne gazety. W gazecie „Bukowinaer Rundschau” (Przegląd Bukowiny) od 11 grudnia 1892 roku napisano: „Radny Kochanowski, jadąc w piątek do biura, nagle na rogu Neuweltgasse poczuł się źle. W rezultacie zachwiał się i trzeba było go wnieść do powozu i zabrać do domu. Po krótkim czasie zmarł... Stało się to 9 grudnia tego roku. Kochanowski był wiernym synem Bukowiny i cała jego kariera to ciąg czynów dla dobra kraju. Rodzina, władze państwowe oraz korpus weteranów wojskowych, którego zmarły był honorowym członkiem, składają kondolencje... Pogrzeb odbędzie się o godzinie 14.00 pod adresem Neuweltgasse nr 27.”
Wieczny spoczynek znalazł w Czerniowcach, na cmentarzu prawosławnym zachował się dość skromny grób – nagrobek rodzinny w formie obelisku. Wyryte na nim słowa brzmią: „Tutaj spoczywa w wiecznym pokoju Józef Kochanowski – urzędnik Rządu Państwowego Bukowiny, poseł do parlamentu stanowego, honorowy obywatel miasta Kimpolung (1832–1892)”.
Zatem dalsze życie rodziny zmieniło się radykalnie - już bez niezawodnego ramienia, którym zawsze był ich ojciec - Józef Kochanowski. W pewnym momencie stracili tę potężną ochronę i musieli nauczyć się radzić sobie i przetrwać w tym trudnym świecie. A trójka jego dzieci musiała natychmiast stać się dorosłymi i wziąć odpowiedzialność za przyszłość.
O SYTUACJI MATERIALNEJ rodziny Kochanowskich świadczy następujące krótkie zdanie z listu Olgi Kobylańskiej do Augusty: „Kuzyn Zosi (oczywiście krewny Okuniewskiej), którego siostra jest żywicielką Twojej matki…” Oznacza to, że Wiktoria Kochanowska trzymała dziewczyny w mieszkaniu lub, jak wtedy powiedzieli, „na służbie”.
Wiadomo, że wszystkie ważne decyzje dotyczące ułożenia losów dzieci, ich finansowego wsparcia i zdobycia godnego miejsca w społeczeństwie, utrzymania luksusowej rezydencji spadły na barki wdowy po gubernatorze, pani Wiktorii Kochanowskiej. Niestety, zbyt mało jest wspomnień o tej kobiecie, która wiele znaczyła dla swojej rodziny. Pewne informacje można znaleźć w listach Olgi Kobylańskiej, która musiała biec do domu pani Wiktorii pod pretekstem zapytania o jej przyjaciółkę Augustę. Tak, pisze w jednym z listów do pani Kochanowskiej: „...pocałowała mnie z radości”. Daje to podstawy sądzić, że tutaj pisarka znalazła pocieszenie i wzajemne zrozumienie, a wiemy, jak bezkompromisowa była w ocenie ludzi.
Jadwiga i Augusta nadal pobierały prywatne lekcje malarstwa. Jednak, jak przekonywali pierwszorzędnyi nauczyciele plastyki Tadeusz Sulim von Popel i Epaminondos Buchewski, to właśnie Augusta dawała wielkie nadzieje na samorealizację w sztuce.
Dlatego narada rodzinna zdecydowała, że pojedzie na studia do Wiednia. W stolicy Augusta Kochanowska studiowała przez 5 lat - od 1894 do 1899 - w wiedeńskiej Akademii Sztuk. Po ukończeniu akademii wróciła do Czerniowiec i rozpoczęła karierę jako profesjonalna artystka.
W rodzinie Kochanowskich próbowali zorganizować życie na poziomie wymaganym przez ich status. Co więcej, wiek dziewcząt był właśnie odpowiedni do zawarcia małżeństwa, dlatego konieczne było właściwe wyjście do społeczeństwa. Nie mogło ich zabraknąć na tak znaczącym dla miasta wydarzeniu kulturalnym jak bal. To właśnie na balach poznawały się przyszłe panny młode, oficerów było wielu, więc wszyscy starannie i z wyprzedzeniem przygotowywali się do tak ważnego wydarzenia.
Jasne bale zyskały dużą popularność na przełomie wieków, a ich trzymanie świadczyło o rozwoju kulturalnym Czerniowiec na początku XX wieku, o którym szczegółowo piszą lokalne magazyny. Dlatego Pani Kochanowska wraz z Olgą Kobylańską nie przegapiły takich wydarzeń. Jak prawdziwe mieszkanki Czerniowiec, uważnie śledziły trendy w modzie. Jak podaje magazyn „Wiener Mode” (moda wiedeńska), nie tylko podążały za nowymi trendami modowymi stolicy, ale Olga Kobylańska wysyłała tam nawet swoje prace do druku. CZERNIOWIECKA PRASA zeznaje również, że dziewczęta Kochanowskie wraz z Olgą Kobylańską nadal utrzymywały ze sobą dobre stosunki i wspólnie uczestniczyły w wydarzeniach. I tak „Czernowitzer tagеsblatt” (czerniowiecki dziennik) w rubryce „Toalety” zamieszczał szczegółową listę wszystkich obecnych na balu, z kim przyszli i, co szczególnie robi wrażenie, jakie stroje i z jakiego materiału były wykonane. Jak wynika ze szczegółowego opisu balu w gazecie za 1910 r., walca tego dnia tańczyły panny Kobylańska w białej tiulowej sukni i Kochanowska w białej jedwabnej sukni.
Okoliczności potoczyły się więc tak, że to Jadwiga, jako najbardziej aktywna członkini rodziny Kochanowskich, musiła wziąć odpowiedzialność nie tylko za własny los, ale także przejąć wszystkie kłopoty rodziny. W tym czasie matka była już w przyzwoitym wieku, a brat Wiktor był jeszcze nastolatkiem.
Jadwiga zrobiła to, na czym znała się najlepiej i za czym najbardziej tęskniła jej dusza – zaczęła uczyć dzieci rysować. Wiemy, że w Czerniowcach istniały wówczas zarówno prywatne, jak i państwowe licea żeńskie. Jak wynika z ówczesnych dokumentów, Jadwiga pracowała w miejskim liceum państwowym. Wiadomo, że początkowo, aby mieć prawo do nauczania, otrzymała zawód nauczyciela. W tym celu studiowała w żeńskim seminarium nauczycielskim, które mieściło się przy ulicy Pałacowej Krajowej, obecny adres to ul. Metropolity Andrzeja Szeptyckiego 19 (obecnie Liceum Czerniowieckie nr 6 im. Aleksandra Dobrego). Budynek pierwotnie wzniesiono dla czteroklasowej Szkoły Miejskiej, którą otwarto w 1883 r., a już w 1894 r. przekształcono go w szkołę sześcioklasową. W 1906 r. otwarto równoległe klasy polskie i rumuńskie. To właśnie tutaj Jadwiga Kochanowska kształciła się jako nauczycielka, a później uczyła tu dziewczynki rysunku. Przedmioty takie jak rysunek i muzyka były obowiązkowe w nauczaniu w liceach żeńskich publicznych i prywatnych, dlatego poświęcano im należytą uwagę. Nic więc dziwnego, że działalność pedagogiczna Jadwigi Kochanowskiej była całkowicie związana z tą placówką oświatową.
W pracy w liceum miała bardzo dobre koło twórcze. Jak wynika z kronik wydarzeń kulturalnych we współczesnych periodykach, wśród grona pedagogicznego nie zabrakło także artystów, dlatego czuła się komfortowo pracując w tak twórczym środowisku. Wśród nauczycieli był na przykład autorytatywny artysta Karl Schwan. Dlatego Jadwiga Kochanowska maksymalnie dostosowała swoją pracę nauczycielską w liceum, a swoją pasję malarską realizowała wraz ze swoją utalentowaną siostrą Augustą. Próbowała także brać udział w wystawach sztuki organizowanych w Czerniowcach.
Jak podaje dziennik „Bukowiner Bote” (Kurier Bukowiny) od 1 grudnia 1904 roku w Czerniowcach odbyła się dość duża wystawa, w której wzięło udział bardzo wybrane grono znanych artystów z Wiednia, Gracu i innych miast wielkich imperium. Ceremonię otwarcia poprowadził burmistrz Anton Kochanovski. Obecny był cały szczyt rządu, inspektor szkolny Tumlirc, dyrektorzy szkół średnich i oczywiście przedstawiciele prasy... Jak zauważył magazyn, na wystawie artyści Bukowiny zaprezentowali w swoich pracach prawdziwy motyw narodowy. Wśród nich za najlepsze uznano dzieło „W drodze” Augusty Kochanowskiej. Uświetniono także martwą naturę zmarłego artysty Józefa Sierzystiego (najwyraźniej krewnego ze strony matki), prace Jadwigi Kochanowskiej, prof. Mayera i prof. Szwana, który wystawił kilka akwareli. W czasopiśmie „Bukowinaer Rundschau” (Przegląd Bukowiny) z 27 maja 1906 roku napisano, że na wystawie, na której wystawiono około 400 dzieł artystów z różnych miast, „są prace Jadwigi Kochanowskiej i Wołodymyra Załozeckiego, obaj z Czerniowiec...” Wspominają o udziale Jadwigi Kochanowskiej w wystawach sztuki i innych gazetach.
W 1919 r. Bukowina została przyłączona do królewskiej Rumunii. W tym okresie wiele rodzin opuszcza miasto. Opuściła Czerniowce i Augusta. Od 1923 r. A. Kochanowska stała się stałym uczestnikiem corocznych wystaw w stolicy. Artystka z Bukowiny osiadła w centrum Wiednia... Jadwiga została zatem pozbawiona wsparcia siostry, poza tym dotknęły ją także smutne straty rodzinne. W 1925 roku ich najmłodszy brat Wiktor zmarł w Wiedniu na skutek ran i w obozach. Po pewnym czasie, 7 grudnia 1927 r., w toruńskim szpitalu zmarła także Augusta. A w następnym roku, w 1928 roku, już w przyzwoitym wieku, zmarła ich „droga matka”, jak zawsze wspominała o niej Olga Kobylańska w swoich listach do dziewcząt Kochanowskich.
Jednak później, mimo dość przyzwoitego wieku, w okresie międzywojennym ponownie powróciła do pracy społecznej, kulturalnej i artystycznej. 24 grudnia 1934 r. „Czernowitzer Allgemiene Zeitung” (dziennik Czerniowiec) napisał, że wystawione prace Jadwigi Kochanowski to „...piękne i starannie narysowane szkice”. I już w następnym roku Traian Chelariu w obszernej recenzji „Towarzystwa Artystów i Przyjaciół Sztuk Pięknych w Bukowinie” w czasopiśmie „Głos Bukowiny” z 25 grudnia 1935 r. odnotował, że pani Jadwiga Kochanowska wystawiła pięć prac pejzażowych na uroczystej corocznej wystawie.
Pod koniec 1938 roku w Czerniowcach odbyła się „Wystawa Malarstwa Towarzystwa Artystów”. Dziennikarze nie przeoczyli udziału Jadwigi Kochanowskiej w tej wystawie, napisali, że wśród pozostałych 17 bukowińskich artystek zaprezentowano twórczość Jadwigi Kochanowskiej.
Były to właściwie ostatnie wystawy i ostatnie recenzje dotyczące udziału Jadwigi Kochanowskiej w życiu artystycznym Czerniowiec w roku 1939. Z jej artystycznego dziedzictwa Muzeum Sztuki w Czerniowcach przechowuje dziś jej jedyne dzieło.
Kiedy do Czerniowiec przybył rząd sowiecki, życie mieszkańców zmieniło się radykalnie, ślady po nim zaginęły. Wiadomo, że wielu mieszkańców Czerniowiec, zwłaszcza ludzi sztuki, przeniosło się do Rumunii. Być może taki los spotkał Jadwigę. Przecież była tu sama z całą rodziną. Nie ma jej nawet w rodzinnym grobowcu obok rodziców.
...WARTO WSPOMNIEĆ o innym członku rodziny Kochanowskich - Wiktorze. Ani na kartkach pamiętników Olgi Kobylańskiej, gdzie mamy najważniejsze informacje, ani w domowym dziedzictwie epistolarnym nie ma o nim wzmianki o najmłodszym członku rodziny.
Wiadomo tylko, że najmłodszy syn naczelnika Józefa Kochanowskiego, Wiktor, urodził się 28 marca 1877 r. Był długo wyczekiwanym, kochanym przez wszystkich chłopcem, swoje beztroskie dzieciństwo spędził w Kimpolungu. Podstawowe wykształcenie pobierał u prywatnych nauczycieli, jak to było wówczas w zwyczaju w zamożnej rodzinie.
Kiedy rodzina przeprowadziła się do Czerniowiec, chłopiec miał 8 lat i poszedł na naukę do tego samego gimnazjum, w którym uczył się jego ojciec. Nie ukończył jeszcze studiów, gdy zmarł jego ojciec. Oczywiście w rodzinie pojawiało się pytanie o dalszą drogę życiową bardzo młodego chłopca, bo trzeba było mu zapewnić odpowiednie wychowanie, męski przykład i zawód, i to w taki sposób, żeby było to finansowo dostępne. Dlatego jest całkiem jasne, że wybrano zawód wojskowy. I to nie tylko wojskowym, ale kawalerzystą. Oczywiście wszystkie dzieci Kochanowskich i Kobylańskich były zafascynowane górami, górską przyrodą i sportami jeździeckimi z Kimpolungu - i to pozostało na zawsze. W oficjalnych dokumentach stanu wojennego za miesiąc czerwiec 1902 r., wśród oficerów kawalerii pułku Ułanów (Ulanenregiment) pod nr 13, w dokumentach austriackich wymieniony jest tylko jeden oficer – Wiktor Kochanowski.
W innym dokumencie wojskowym dotyczącym składu pułku Wiktor Kochanowski jest wymieniony jako pierwszy wśród oficerów i starszych oficerów, a obok niego wskazano odznaczenia wojskowe.
Według fragmentów informacji, w czasie działań wojennych I wojny światowej brał udział w działaniach wojskowych w charakterze personelu wojskowego i został wzięty do niewoli przez Rosjan w obozie jenieckim w miejscowości Piszczanka koło Czyty w Zabajkaliach.
Siostry Kochanowskie – Augusta i Jadwiga – włożyły wiele wysiłku w odnalezienie śladów swojego brata Wiktora w okropnościach wojny. A potem martwili się o uwolnienie go z niewoli rosyjskiej. Wiadomo, że dopiero po interwencji organizacji międzynarodowych wzięci do niewoli oficerowie armii austriackiej zostali po wojnie odesłani z obozów do Austrii.
Widać, że Wiktor Kochanowski był wykwalifikowanym oficerem, gdyż w oficjalnych dokumentach obok jego nazwiska na liście oficerów widnieją oznaczenia odznaczeń wojskowych, które otrzymał w latach I wojny światowej. Miał srebrny Medal Za Zasługi Bojowe na Wstążce Krzyża Zasługi Bojowej; Wiktor Kochanowski został odznaczony Orderem „Za Zasługi dla Czerwonego Krzyża”, a także otrzymał „Złoty Krzyż Jubileuszowy”.
Jak donosiły stołeczne periodyki, w lutym 1925 roku w Wiedniu zmarł porucznik Ober Wiktor Kochanowski. Miał wtedy 47 lat. Prawdopodobnie tak wczesna śmierć została spowodowana obrażeniami i przebywaniem w niewoli rosyjskiej.
Okazało się, że część dziedzictwa epistolarnego rodziny Kochanowskich zresztą z okresu po 1892 r. znajduje się obecnie w Centralnym Archiwum Państwowym-Muzeum Literatury i Sztuki Ukraińskiej SRR. Dopiero niedawno opublikowano spis dokumentów związanych z osobowością artystki, pisarki, etnografki Augusty Kochanowskiej i jej rodziny. Fundusz ten, wpisany pod numerem 309, został przekazany do archiwum państwowego przez rodzinę Panczuków. Okazuje się więc, że archiwum domowe Augusta, a może i Jadwiga, dostała na przechowanie od rodziny Olgi Kobylańskiej, które następnie przekazała rodzinie Panczuków. Wśród tych dokumentów znajdują się listy do Wiktora Kochanowskiego oraz listy wysłane przez Jadwigę, gdy w czasie I wojny światowej szukała brata. W funduszach prezentowanych jest łącznie 545 dokumentów na 1557 arkuszach.
KRÓTKO MÓWIĄC, Józef Kochanowski i jego dzieci, dzięki swoim zdolnościom i talentowi, pozostawili jasny i znaczący ślad w Czerniowcach i poza Bukowiną... A artystka Augusta Kochanowska była i pozostaje malarką pierwszej wielkości i dumą Bukowiny na Ukrainie i sztuki świata...
Przygotowane przez Lesię SZCZERBANIUK
https://bukpolonia.cv.ua/index.php/uk/osobystosti/614-dom-szanowanego-i-wyksztalconego-starosty-kochanowskiego-2#sigProId8707a488e7