Każdy ludzki krok na ziemi ma swój los i sens, a każde spotkanie z niezwykłymi ludźmi jest darem losu.
Poznałam Ją w 2007 roku na XIII Festiwalu Kultury Polskiej w Mrągowie. Przyjechałam z Czerniowiec wspólnie z dziecięcym zespołem folklorystycznym "Kwiaty Bukowiny" jako kierownik artystyczny. Obok Domu Kultury czekała Ona ubrana na biało, spokojna i zdecydowana. Biel była Jej do twarzy, zdobiła Ją. Nieco późnej przez to otrzyma imię Białego Anioła. Przedstawiła się jako pilot naszej grupy. Po krótkim czasie, gdy wybierając się na próbę, spóźniliśmy się, spojrzała na nas badawczo i dała do zrozumienia, że nie akceptuje naruszenia dyscypliny, gdyż przybyłych zespołów i solistów z Litwy, Białorusi i Ukrainy jest ponad 19, a harmonogram festiwalu dynamiczny ze względu na ilość prób uczestników przed koncertem galowym.
Z uwagi na fakt, iż mieliśmy w zespole kilka utalentowanych rozrabiaczy, zrozumiałam: stosunki z Panią Hanną SZYMBORSKĄ (a to była właśnie Ona!) będą niełatwe. Jednak w trakcie naszego pobytu w Mrągowie okazało się, że pod surową powierzchownością kryje się ciepła, życzliwa i wrażliwa dusza. Teraz nie wyobrażam sobie, gdyby to był ktoś inny. Pożegnanie było czułe. Dzieci pokochały Panią Hanię. Zaprzyjaźniłam się z Nią i ja. A potem były kolejne spotkania na kolejnych festiwalach. Okazało się, że jest poetką. I to nas jeszcze bardziej połączyło. Powiązało jeszcze coś, czego nie da się opisać. Chyba to można określić jako bliźniacza dusza.
Zdawało się, że znamy się od wieków. Odczuwamy od lat silne przyciąganie do siebie i intuicyjnie rozumiemy swoje potrzeby, myśli i emocje. I nas nie dzieli żadna odległość.
Już od wielu lat nie jeżdżę na Festiwale Kultury Kresowej w Mrągowie. Genetyczna choroba oczu zabrała mi możliwość uczestnictwa w tej okazałej imprezie. Ale moje serce corocznie wraca tu w trakcie prezentacji przez kresowiaków zachowanej kultury. Bieżący rok był pomyślny dla kilku zespołów z Bukowiny Północnej. Po występie powrócili pełni wrażeń, które zostały zrelacjonowane przez Panią Redaktor Antoninę TARASOWĄ w dwóch poprzednich numerach "Gazety Polskiej Bukowiny".
Podczas spotkania z Panią Redaktor otrzymałam wielką paczkę książek o Mrągowie i festiwalu przekazaną od Pani Hanny. Wśród nich znalazłam 7 tomików Jej wierszy z różnych lat. Czytanie rozpoczęłam od dedykacji, które były napisane na forzacu każdej książki. Płakałam ze wzruszenia, czytając je. Postanowiłam zapoznać czytelników naszej gazety z utworami poetyckimi mojej polskiej przyjaciółki, oferując przegląd każdego zbiornika z uwagi na fakt, iż Pani Hanna Szymborska niejednokrotnie sukcesywnie gościła na jej łamach, na co uzyskałam również i zgodę autorki.
Dziś pragnę skupić się na tomiku pod tytułem "W dłoniach nadziei" (wydany w Koszalinie, 2014 r.). W słowie wstępnym Hanna Szymborska wyraźnie podkreśla, czym jest dla Niej poezja. "*Moją poezję pisze życie, wiersze są odzwierciedleniem stanów emocjonalnych, to obnażanie duszy*".
Jak często wielu z nas szuka w poezji życiowych lekcji. Wiersze mogą pomóc zmienić życie. Sami poeci nieraz udzielają pewnej formy poradnictwa. Według Hanny Szymborskiej "*nie można wybawić nikogo od cierpienia, ale można pomóc ulżyć w udręce*". Sama poetka mówi o sobie: "*Świat mnie widzi taką, jaką chcę, aby mnie zobaczył, często moja uśmiechnięta twarz jest stworzona na potrzebę chwili, jednak wiersze z duszy wypływają*".
Niezwykle trafnie scharakteryzowała postać Pani Hanny mrągowska dziennikarka i autorka książek Agnieszka PACEK w wierszu "Portret Hanny": "*Uśmiechnięta, otwarta – // jednocześnie zakryta księga // Pisze piórem ptasim - // czasem ciężkim niczym dłuto...*"
Jestem głęboko przekonana, że każdy, kto sięgnie głębin wierszy "napisanych życiem" Pani Hanny Szymborskiej nie pozostanie obojętny.
Łucja USZAKOWA